droga 862 – Kópasker
Po wczorajszym deszczu nie ma już śladu. Ranek wita nas słoneczny, ale wietrzny. Zaraz po śniadaniu przejeżdżamy kilka kilometrów na parking przy najpotężniejszym wodospadzie Islandii – Dettifoss. Tak naprawdę na niewielkim odcinku rzeki Jökulsá á Fjöllum są aż trzy wodospady. Jednak to Dettifoss z przepływem nawet do 600 m3 na sekundę jest na pierwszym miejscu w Islandii, a w Europie ustępuje jedynie szwajcarskiemu Rheinfall. Ponieważ jesteśmy dosyć wcześnie parking jest prawie pusty. Bardzo dobrze. Będziemy mogli w spokoju obejrzeć wodospad zanim przybędą autokary z których wysypią się tłumy oblepiając barierki punktów widokowych. Wodospad robi wrażenie. Ma szerokość ok. 100 m i wysokość 45 metrów.


Kilkaset metrów w górę rzeki jest jego brat Selfoss. Jemu też nie można odmówić urody.


Aby dotrzeć do trzeciego wodospadu udajemy się ścieżką w dół rzeki. Początkowo idziemy krawędzią kanionu. Następnie ścieżka stromo opada na dno wąwozu. W jednym miejscu musimy schodzić po skałach przy pomocy liny. Dalej idziemy wzdłuż rzeki. Szlak jest bardzo malowniczy. Gdzie się nie spojrzy to widoki zapierają dech.



Po kilku kilometrach docieramy do kolejnego wodospadu Hafragilsfoss, który urodą nie ustępuje swoim braciom.


Następnie ścieżka ponownie wyprowadza nas na górę kanionu i dalej zataczając pętlę doprowadza nas na parking. Trasa ma ok. 9 km, ale naprawdę było warto.

Z parkingu jedziemy kilkanaście kilometrów na północ do Hljodaklettar – wołających skał. Są to różnorodne formacje skalne tworzące niezwykły krajobraz. Szlak kluczy między skałami w których można doszukiwać się różnych kształtów takich jak zamek czy kościół. Na koniec ścieżka doprowadza do czerwonych wzgórz Raudholar. To dla odmiany marsjański krajobraz. Szlak wspina się na wzgórza, zatacza pętlę i drugą stroną wraca na parking.






Jedziemy kolejne kilkanaście kilometrów do kanionu Ásbyrgi o pionowych ścianach i kształcie podkowy. Tutaj również robimy pieszą wycieczkę do uroczego jeziorka Botnstjorn.



Na dzisiaj wystarczy atrakcji. Nakręciliśmy sporo kilometrów na nogach. Jedziemy do oddalonego niecałe 40 km na północ miasteczka Kópasker, gdzie stajemy na kempingu.