Podróż do Nepalu była pierwszym moim wyjazdem do Azji. Jako osoba bez wiekszego doświadczenia w chodzeniu z plecakiem miałem wiele wątpliwości. Nie dziwne więc, że sen z oczu spędzało mi pytanie: jak przygotować się do takiego wyjazdu? Na szczęście do wylotu miałem kilka miesięcy, co pozwoliło mi spokojnie wszystko ogarnąć i nie zwariować 🙂 W tym wpisie postram się podzielić moimi doświdczeniami i przemyśleniami.
Bilety lotnicze
Dolecieć do Katmandu z Polski można na wiele sposobów, ale każdy wymaga przesiadki. Dwie najpopularniejsze trasy to przez Delhi w Indiach lub przez Dubaj. Rozważaliśmy obie opcje. Wybraliśmy pierwszą z nich. Przeważyła trochę niższa cena i sentyment do narodowgo przewoźnika LOT. Natomiast przelot z Delhi do Katmandu zarezerwowaliśmy w Air India. Wadą tego połączenia jest konieczność wykupienia wizy indyjskiej, gdyż nie da się kupić tych lotów na jednej rezerwacji i trzeba odebrać i nadać bagaż w Indiach, a do tego potrzebna jest wiza, bo opuszczamy strefę tranzytową. Problem napotkaliśmy przy zakupie biletów bezpośrednio w Air India. W żaden sposób nie dało się zapłacić za bilety. Żadne karty płatnicze/kredytowe (w tym Revolut) nie przechodziły. W końcu nie mając wyjścia kupiliśmy przez pośrednika GoToGate. Za lot w obie strony do/z Delhi zapłaciliśmy 3142 zł za osobę, a za lot z Delhi do Katmandu i z powrotem 882 zł za osobę. Można upolować taniej lot do Delhi jeśli trafi się na promocję. W tym roku (2024) w ramach szalonej środy LOT udało nam się kupić bilety do Delhi za 2500 zł. Oczywiście można znaleźć wiele tańsze połączenia z większą ilością przesiadek. My mieliśmy ograniczony czas i chcieliśmy podróż skrócić do mnimum. Ponadto mam już swoje latka i coraz bardziej cenię sobie wygodę 😉

Kiedy lecieć?
Najpopularniejsze terminy na trekking do bazy pod Everestem to wiosna (marzec-kwiecień) lub jesień (październik-listopad). Można oczywiście lecieć w innych terminach, ale możemy trafić na monsun i gorszą pogodę. Podobno w terminie wiosennym jest mniejsza przejrzystość powietrza i bardziej mglisto, a więc z wdokami może trochę gorzej. My lecieliśmy 6 października, a wracaliśmy 26 października. Chociaż, jeszcze kilkanaście dni przed naszym wylotem Nepal nawiedziło ostatnie uderzenie monsunu, powodując powodzie i zamieszanie komunikacyjne to pogodę trafiliśmy bardzo dobrą. Nie spadła ani kropla deszczu (nie licząc lekkiego śniegu jednego dnia rano). Codziennie od rana cieszyliśmy się błekitnym niebem, a po południu zazwyczaj tworzyły się chmury. Oczywiście, w sezonie jest większa szansa na wzmożony ruch turystyczny na szlaku, ale my zbytnio tego nie odczuliśmy. Oczywiście, na głównym szlaku do EBC było sporo turystów (chociaż i tak nie tyle ile mogłoby być, bo powodzie skutecznie odstraszyły część osób), to gdy zeszliśmy w kierunku przełęczy Cho La zrobiło się całkiem pusto. Nie mieliśmy problemów ze znalezieniem noclegów nawet docierając do wioski o zmroku.

Jakie dokumenty?

Oczywiście najważniejszym dokumentem jest paszport ważny przynajmniej 6 miesięcy w przód.
Jeśli wybierzecie lot przez Delhi, i tak jak my macie loty na oddzielnych biletach, to potrzebna będzie wiza indyjska. Do jej wyrobienia niezbędne jest zdjęcie 350×350 pixeli oraz skan strony paszportu z naszymi danymi. Wizę wyrabiamy on-line na stronie indianvisaonline.gov.in. Koszt miesięcznej wizy to 25$. Nie dajcie się naciągnąć przez pośredników oferujących wizę w wyższych cenach na stronach o podobnym adresie jak ten oficjalny. Dokładną instrukcję wypełnienia wniosku krok po kroku znajdziecie tutaj. Wizę w wersji elektronicznej dostaniecie na maila. Należy ją wydrukować i zabrać ze sobą.

Wskazówka 1: Nie zwlekajcie ze złożeniem wniosku do ostatniej chwili. O ile za pierwszym razem dostałem wizę w ciągu 24 godzin, to za drugim razem po 24 godzinch otrzymałem maila z pytaniami uzupełniającymi. Po udzieleniu odpowiedzi czekałem na decyzję (na szczęście pozytywną) kolejne 3 dni, co nie było komfortowe, ale właśnie dlatego warto mieć zapas czasowy na taką ewentualność.
Wskzówka 2: we wniosku jest obowiązkowa rubryka z kontaktem w Indiach. My wpisaliśmy losowy hotel znaleziony w google maps, bo przecież nawet nie opuszczaliśmy budynku lotniska. Wypełniając druczek na lotnisku w rubryce adres w Indiach wpiszcie „Transit to Katmandu”
Wskazówka 3: Weźcie ze sobą długopis. Na lotnisku była kolejka do długopisu żeby wypełnić druczek.
Wskazówka 4: Planując przesiadkę w Delhi musicie mieć zapas czasowy. Wszystkie procedury wizowe, odebranie bagażu, nadanie ponowne bagażu i kontrole bezpieczeństwa wymagają czasu. My mieliśmy 4 godziny i wcale nie było to za dużo.
Kolejnym niezbędnym dokumentem jest wiza nepalska. Wizę można załatwić po przylocie na lotnisku w Katmandu. Wniosek wypełniamy w specjalnym automacie, następnie robimy zdjęcie ekranu z widocznym wypełnionym wnioskiem i udajemy się do okienka, gdzie pokazujemy zdjęcie i robimy opłatę.





Koszt wizy 15 dniowej to 30$, a 30 dniowej 50$. Przyjmowane są również dolary amerykańskie i funty brytyjskie.

Wskazówka 1: Można przyspieszyć ten proces wypełniając wniosek on-line nie wcześniej jednak niż 14 dni przed pzybyciem do Katmandu. Wniosek on-line składamy tutaj: nepaliport.immigration.gov.np. Z wydrukowanym wniskiem udajemy się bezpośrednio do okienka i uiszczamy opłatę.
Wskazówka 2: Wypełniając wniosek on-line upewnijcie się, że wybraliście właściwe lotnisko przylotu. Ja myśląc, że w Nepalu jest tylko jedno lotnisko międzynarodowe wybrałem niewłaściwe. Musiałem wrócić do automatów i wypełnić wniosek od nowa.
Kolejną sprawą nad jaką należy się pochylić to ubezpieczenie. Oczywiście nie jest obowiązkowe, ale nie wyobrażam sobię, żeby ktoś ryzykował taką wyprawę bez porządnego ubezpieczenia. Na rynku jest wiele ubezpieczeń podróżnych.

Należy jednak zwrócić uwagę na kwotę ubezpieczenia kosztów akcji ratunkowej. Akcja ratunkowa w Nepalu z użyciem śmigłowca to podobno około 10 000$, więc kwota ubezpieczenia 100 000 zł wydaje się niezbędnym minimum. Ja mimo, że mam ubezpieczenie podróżne z racji posiadania planu Revolut Metal to uznałem, że kwota 5000$ na akcje ratunkowe jest niewystarczająca i zdecydowałem się na wykupienie dedykowanego ubezpieczenia PZU Bezpieczny Powrót. Ubezpieczenie na rok w najniższym wariancie czyli 100 000 zł na akcje ratunkowe do wysokości 6000 m n.p.m. kosztowało mnie 280 zł. Na szczęście nie przydało się 🙂
Na miejscu musimy dokonać opłaty za wejście do parku narodowego oraz opłatę turystyczną.

Można je wykupić w Lukli przy wejściu na szlak lub w Monjo. Koszt każdego pozwolenia to 3000 RPN. Pozwolenia musimy okazywać na kolejnych punktach kontrolnych. Dostaniemy tam pieczątki i zostaniemy wpisani do księgi.


To jest również dla naszego bezpieczńestwa. W razie akcji poszukiwawczej łatwiej będzie ustalić nasz ostatni punkt kontrolny i zawęzić obszar poszukiwań. Od momentu wprowadzenia (III.2023) obowiązku posiadania przewodnika podczas trekkingu nie musimy wykupywać karty TIMS. Nie martwcie się. Obowiązek przewodnika, z tego co wiem do dzisiejszego dnia (XI.2024), nie jest egzekwowany. My przeszliśmy szlak bez przewodnika na jesieni 2024 i nikt nie robił żadnych problemów. Oczywiście jeśli macie ochotę odbyć wędrówkę z przewodnikiem to jak najbardziej można.
Szczepienia

Do wjazdu do Nepalu nie są wymagane żadne obowiązkowe szczepienia. Warto jednak zastanowić się nad podstawowymi szczepieniami. Poza Covid-19 zalecane jest zaszczepienie się na WZW A, WZW B, dur brzuszny, krztusiec, tężec i błonnicę. Można też rozważyć japońskie zapalenie mózgu i wściekliznę. Jeśli zdecydujecie się szczepić trzeba o to zadbać przynajmniej 6 tygodni przed wylotem. Ja zdecydowałem zaszczepić się, tym bardziej, że szczepienie na WZW daje odporność do końca życia, a nie chciałbym (odpukać w niemalowane) wylądować w nepalskim szpitalu bez tych szczepień. Wybrałem warszawską klinkę Medellan i mogę z czystym sumieniem polecić. Szczepienia są płatne. Koszt podstawowego pakietu wyniósł mnie w 2023 roku ok. 1000 zł.
Co zabrać i jak się spakować?
Nie planowaliśmy zatrudniać tragarzy, więc miałem świadomość, że im lżejszy plecak tym będzie łatwiej. Z drugiej strony nie chciałem czegoś pominąć i potem żałować.Miałem już doświadczenie z zeszłego roku, więc było mi nieco łatwiej.
Buty

Najważniejszą rzeczą są buty. Tu na szczęście byłem zabezpieczony w buty Lowa Renegade, które były już ze mną na kilku wyjazdach i były rozchodzone. Pamiętajcie nie bierzcie na trekking nowych nie rozchodzonych butów. Jeśli musicie już kupić nowe przed wyjazdem trzeba je rozchodzić. Może to Wam zaoszczędzić wiele cierpienia 🙂 Co do modelu i wysokości cholewki się nie wypowiadam. Każdy ma swoje upodobania.
Plecak
Tak jak w zeszłym roku zabrałem plecak Hi-Tec Stone o pojemności 75 litrów. Przetrwał wyprawę, choć zaobserwowałem przetarcia na spodzie. Cóż, albo lekki plecak, albo mocny. Uważam, że jak na taką eksploatację to i tak sporo wytrzymał.

Śpiwór
Cóż, temat rzeka. Niektórzy twierdzą, że nie jest potrzebny na tym szlaku. Ja zabrałem mój stary puchowy śpiwór Tatra Top i nie żałuję. Teperatura w pokoju w nocy spadała w oklice zera i nie wyobrażam sobie spania bez śpiwora. Żeby się zagrzać kładłem się spać w śpiworze, bieliźnie z wełny merynosa i kurtce puchowej. Potem oczywiście te warstwy stopniowo zdejmowałem z siebie. Podobnie jak w zeszłym roku, zabrałem też swoje cieniutkie poszewki na śpiwór i na poduszkę. Herbaciarnie nie są w stanie prać pościeli po każdym gościu i musimy mieć świadomość, że pościel najprawdopodobniej będzie używana. Ja pakowałem poduszkę do swojej poszewki, ze śpiworem pakowałem się do swojej poszewki na kołdrę i dopiero na wierzch ewentualnie narzucałem miejscowy koc. W niżych partiach, gdzie śpiwór nie był konieczny, pakowałem się w poszewkę bez śpiwora i jeśli była potrzeba narzucałem jeszcze miejscowy koc. Powiecie, że to przesada? Pewnie bym przeżył i bez tego, ale komfort psychiczny miałem dużo lepszy 🙂
Kije trekkingowe
Dla mnie i moich kolan bardzo ważne, ale wiadomo nie każdy lubi czy potrzebuje. Kupiłem składane kijki w Lidlu i dały radę. Jeśli planujemy również przejść przez przełęcze warto zabrać raczki. Można je również kupić na miejscu w Katmandu, Lukli czy Namche Bazar. Oczywiście im wyżej tym drożej 🙂
Okulary przeciwsłoneczne
Ja miałmem zwykłe fotochromy i to mi wystarczyło, a słońca mieliśmy bardzo dużo. Natomiast bardzo przydała się czapka z daszkiem i osłoną na kark.
Odzież
Co zabrać, a czego nie brać? Ze względu na wagę i objętość plecaka raczej nie da się zabrać bielizny i skarpetek na każdy dzień. Chyba, że wynajmujecie tragarza 🙂 Ja zabrałem cztery pary majtek i skarpetek. Zabrałem też bieliznę z wełny merynosa (1 komplet), która służyła mi jako piżama. Wziąłem parę spodni trekkingowych oraz jedne spodnie polarowe na wieczory do chodzenia po herbaciarni. Na górę wziąłem jedną koszulkę poliestrową z krótkim rękawem i 3 koszulki UV z długim rękawem. Są bardzo wygodne w użytkowaniu. Łatwo je przeprać i szybko schną. Do tego polar (chyba 200) i softshell z kapturem oraz cienką kurtkę puchową (głównie na wieczory i poranki). Wrzuciłem też do plecaka wiatrówkę, ale ani razu jej nie wyjąłem (nie padało). Do tego trzy pary rękawiczek. Jedne cieńsze polarowe, drugie grubsze zimowe, takie aby dały się nałożyć na te polarowe i trzecie bez palców do siedzenia w jadalni czy pokoju. Oczywiście przyda się zimowa czapka oraz opaska na uszy. Nie brałem dodatkowych butów tylko klapki do chodzenia po herbaciarni i pod prysznic. Niestety, w przeciwieństwie do zeszłego roku ciężej było z praniem, a w zasadzie z suszeniem rzeczy. Dlatego rozważyłbym wzięcie większej ilości bielizny.
Kosmetyki
Im mniej tym lepiej. Aby uniknąć noszenia szamponu ogoliłem głowę na zero, więc mydło w kostce było wystarczające 🙂 Nie brałem żadnego antyprespirantu. Szkoda miejsca i wagi. Wziąłem jedno mydło w kostce i w zupełności wystarczyło. W przeciwieństwie do zeszłego roku, bardzo przydały się nawilżane chusteczki do ciała. Dużo dłużej przebywaliśmy powyżej 4500 m n.p.m. gdzie było zimno i ciężej było z dostępnością ciepłej wody, dlatego husteczki pomogły w utrzymaniu podstawowej higieny. Przydatny był nawilżany papier toaletowy (rozpuszczalny). Jedna paczka w zupełności wystarczyła. Oczywiście tradycyjny papier toaletowy – zależnie od potrzeb – ja miałem dwie rolki. Chusteczki higieniczne do nosa – wziąłem 10 paczek. Większość oddałem Joannie, bo męczył ją katar. Warto zabrać krem od słońca z filtrem oraz pomadkę do ust. Ręcznik szybkoschnący – miałem jeden dosyć duży. Miałem też żel do dezynfekcji rąk i płyn do dezynfekcji powierzchni (przydatny np. w toalecie).
Elektronika i rzeczy techniczne
Zabieramy oczywiście telefon komórkowy oraz ładowarkę. W telefonie warto mieć mapę. Ja używałem aplikacji Locus Map z wektorowymi mapami off-line. Pobrałem też ślad szlaku i nałożyłem na mapę. Choć na szlaku nie jest łatwo się zgubić to mapa będzie bardzo przydatna. Oczywiście tam gdzie będzie dostępny internet możemy uzywać Google Maps lub innych map on-line. Jednak w wyższych partiach można zapomnieć o dostepie do internetu.
Powerbank – ja nie miałem – mój telefon na baterii działa tydzień, więc nie był mi potrzebny. Jednak będzie dużo bardziej przydatny w stosunku szlaku dookoła Annapurny, gdzie nie było problemu z dostępem do prądu. Na EBC niestety za naładowanie komórki czy laptopa trzeba było płacić 500-1000 RPN. Do gniazdek pasują nasze wtyczki, ale często wchodzą bardzo luźno i wypadają. Dobrze mieć ze sobą taśmę klejącą, którą przykleimy wtyczkę/ładowarkę, aby nie wypadała. Ja miałem mocną zbrojoną szarą taśmę, która może też się przydać do załatania butów czy plecaka. Powerbank pakujemy do bagażu podręcznego. Nas wracali z odprawy w Katmandu, bo znaleźli w plecaku Marcina powerbank. Musiał go wyjąć.
Oprócz taśmy klejącej zabrałem trytytki, zapasowe klamerki do plecaka oraz rzep (kupiony na metry w pasmanterii). Miałem też przybornik z igłami i nićmi. Przydał się mocny sznurek na którym mogliśmy rozwiesić ręczniki na noc. Zabrałem też scyzoryk i multitool (pakujemy do bagażu rejestrowanego).
Aparat, kamera + ładowarki i baterie. Tu wedle potrzeb i upodobań. Pamiętajmy tylko, że im więcej weźmiemy tym więcej bedzie do noszenia. Wskazówka: Na noc wszelkie akumulatorki warto włozyć do śpiwora, bo w niskiej temperaturze stracą swoje właściwości.
Czołówka + zapasowe baterie. Bardzo przydatna. Zdarzało nam się docierać do celu już po zmroku i wówczas czołówki dobrze się sprawdzały na szlaku. Ja używałem jej bardzo często w herbaciarniach, bo często oświetlenie tam jest bardzo ubogie. Latarka przydatna była też podczas nocnych wypraw do toalety. Do rzadkości nie należą braki w dostawie prądu i wówczas rónież przyda się czołówka.
Apteczka

Na szlaku rczej nie kupimy leków, dlatego warto przemysleć zawartość naszej apteczki. Pakujemy wszelkie plastry na otarcia, bandaż i plasterki do zamykania ran oraz środek odkażający np. Octani Sept. Pamiętamy też o: antybiotykach o szerokim spektrum działania (Augmentin, Macromax), antybiotyku w spray’u/kroplach (Neomycyna, Dicortineff), lekach przeciwbólowych (Ketonal Forte, Opokan), lekach na biegunkę (Stoperan, węgiel, Orsalit), tabletkach na gardło (np. Strepsils). Możemy zaopatrzyć się w dostępny na receptę Diuramid, który stosuje się na chorobę wysokościową. Stosowanie go jest kontrowersyjne. Są zwolennicy i przeciwnicy. Ja miałem, ale nie brałem 🙂 Za to codziennie brałem na odporność Rutinacea i witaminę C.
Jedzenie
Generalnie nie ma potrzeby zabierania jedzenia na szlak. Bez problemu wyżywimy się w herbaciarniach, a nawet jest to obligatoryjne, bo często sam nocleg jest za darmo lub za symoliczną opłatą pod warunkiem, że zamawiamy kolację i śniadnie. Pozostałe posiłki spokojnie kupimy w licznych sklepikach lub barach w mijanych wioskach. Jeśli chcemy zaoszczędzić, szczególnie w wyższych partiach, gdzie ceny rosną wraz z wysokością, można zabrać kilka ulubionych gorących kubków, herbatę w torebkach czy kawę 3w1. Kubek wrzątku będzie kilka razy tańszy niż kawa z mlekiem, która prawdopodobnie też pochodzi z torebki 🙂 Warto też zabrać własny kubek. Ja początkowo spakowałem plastikowy, ale po namyśle zamieniłem na metalowy i to był dobry wybór, bo mogłem go postawić na piecyku, aby podtrzymać temperaturę napoju. Kubek lepiej mieć większy (ja miałem 400 ml), bo zazwyczaj cena wrzątku jest za kubek i nikt nie odmierza czy ma on 200 czy 400 ml 🙂 Generalnie jedzenie w Nepalu jest bardzo smaczne i tanie, więc nie ma co kombinować z prowiantem.

Mieliśmy małą grzałke do wody i tam gdzie mieliśmy prąd mogliśmy sobie zrobić herbatę czy kawę w pokoju. Niestety prąd w pokoju był bardzo rzadko.
Wskazówka 1: Na szlaku, szczególnie w wyższych partiach, unikajcie potraw z mięsem. Można się bez niego obejść przez kilka dni, a możemy uniknąć nieprzyjemnych sensacji żołądkowych. Mięso jest przechowywane i transportowane, jakby to powiedzieć, w warunkach mocno odbiegających od standardów europejskich.
Wskazówka 2: Porada zasłyszana od szerpy. Podobno cała grupa, którą prowadził, zatruła się herbatą z cytryną. W górnych partiach nie ma świeżej cytryny tylko dodawana jest suszona sproszkowana cytryna w której nie wiadomo co jescze się znajduje oprócz samej cytryny. Ja akurat nie lubię herbaty z cytryną, więc dla mnie to nie problem, ale może to kolejny powód do zabrania własnej herbaty – choć to trochę jak wiezienie drewna do lasu.
Wskazówka 3: Jeśli, tak jak ja, nie lubicie ostro przyprawionego jedzenia poproście „no spices” przy zamawianiu.
Wskazówka 4: Testujcie lokalne potrawy. Próbujcie nowych smaków, a nie będziecie żałować. Zamówienie pizzy czy hamburgera w Nepalu może skończyć się kulinarnym zawodem 🙂
Wskazówka 5: Gdy zamówicie Dal Bhat (ryż z zupą z soczewicy), najczęściej będzie Wam przysługiwać darmowa dokładka zarówno ryżu jak i zupy. Można najeść się do wypęku 🙂
Wskazówka 6: Podobno zupa czosnkowa pomaga złagodzić chorobę wysokościową. Nie wiem ile w tym prawdy, ale na pewno nie zaszkodzi spróbować.
Wskazówka 7: Nie popadajcie w przerażenie widząc warunki sanitarne. Ja początkowo wpadłem w paranoję i dezynfekowałem wszystko co się dało. Jednak gdy popatrzyłem jak są przygotowywane i nakładane potrawy (można się domyślić, że nie używa się do tego sztućców w kulturze, gdzie do jedzenia używa się rąk) poddałem się. Co bym nie zrobił, nie byłem w stanie wszystkiego zdezynfekować. Wyluzowałem się do tego stopnia, że po trekkingu, już w Katmandu, jadłem przysmaki kupione na ulicy i podane zawinięte w gazetę 🙂 Nikogo z nas nie dotknęły żadne kłopoty żołądkowe. Oczywiście trzeba zachowywać podstawowe zasady higieny. Myć i dezynfekować ręce, ale bez popadania w paranoję.
Na jedzenie i nocleg wydawaliśmy średnio 15-20$ dziennie na osobę. Poniżej przykładowe ceny z 2023 roku (kliknij obrazek aby powiększyć).





Woda
Oddzielny temat to woda. Nawodnienie jest bardzo, bardzo ważne ze względu na chorobę wysokościową. Trzeba pić dużo, co dla mnie było utrapieniem, bo nie lubię pić, szczególnie wody 🙂 Piłem, więc na siłę wodę, do której wrzucałem tabletki z elektrolitami, aby miała jakiś smak. Oczywiście nie pijemy wody z kranu, bo może to się skończyć dla nas bardzo nieprzyjemnie. Bez problemu można kupić w sklepach wodę butelkowaną, czego z całego serca nie polecam. Dlaczego? Dlatego, że plastik, który w ten sposób wyprodukujecie zostanie na szlaku na zawsze, albo będzie spalony zanieczyszczając środowisko.


Dobrze więc zadbać o uzdatnianie wody we własnym zakresie bez produkowania plastikowych śmieci. Jednym ze sposobów są tabletki do odkażania wody. Można je kupić w sklepach surwiwalowych lub na Allegro. Ja miałem rezerwowo jeden listek tabletek, ale ani razu nie skorzystałem. Innym sposobem jest filtrowanie wody i tak właśnie robiliśmy. Ja za 40 euro zakupiłem litrową butelkę LifeStraw z wbudowanym filtrem. Joanna i Marcin wzięli filtr Sawyer Mini nakręcany na zwykłą plastikową butelkę. Oba rozwiązania miały swoje wady i zalety wzajemnie się uzupełniając. Butelka LifeStraw jest super, bo nabieram wody i już. Filtrowanie odbywa się podczas picia. Z filtrem Sawyer jest trochę więcej zabawy, bo wodę trzeba przefiltrować z jednej butelki do drugiej co zajmuje trochę czasu. Za to do tak przefiltrowanej wody można dodać elektrolity, co nie ma sensu w przypadku butelki z filtrem. Miałem też zwykły bidon do którego filtrowałem wodę przy pomocy filtra Sawyer (pożyczałem od Marcina i Joanny) i tam mogłem dodać elektolity.




Pakowanie
Jak już mamy wszystko zebrane zostaje nam zapakować się do plecaka. Zapewne osoby z doświadczeniem mają swoje sposoby. Ja kupiłem woreczki strunowe w kilku rozmiarach i pakowałem wszystko w woreczki. Jak się wypchnie powietrze i zamknie worek powstaje całekiem zgrabny pakiet. Zastanawiałem się w co spakować bagaż podręczny. Dodatkowy mały plecak jakoś mi nie pasował, bo co potem z nim zrobić? Ostatecznie wziąłem wodoodporny worek basenowy. Można go założyć na ramiona jak plecak. Potem w ten worek pakowałem śpiwór, który wcześniej wkładałem jeszcze w foliowy worek. Kolejny problem, który musiałem rozwiązać to jak zabezpieczyć plecak na czas lotu. Nie uśmiechało mi się odebrać plecak z pourywanymi troczkami czy sprzączkami. Początkowo kupiłem dedykowany pokrowiec, ale jakoś mi nie pasował. Był zbyt duży. Poza tym co z nim potem zrobić. W końcu zawinąłem plecak w folię bąbelkową, a potem owinąłem folią stretch tworząc kokon. Zrobiłem rozcięcie na rączkę, aby było za co złapać pakunek. Sprawdziło się super. Na miejscu ostrożnie zwinąłem folię w rolkę, aby dało się ją jeszcze wykorzystać w drodze powrotnej. Zawiniątko z folii zostawiłem na czas trekkingu w Ramechhap na kwaterze i odebrałem po powrocie z Lukli. Pnieważ przed wylotem mocno się obkupiłem w różnego rodzaju odzież (głównie kurtki puchowe) to owinąłem plecak tymi zakupami, a potem folią bąbelkową i folią stretch. Następnie wszystko obkleiłem taśmą klejącą, która mi została. Taki pakunek bezpiecznie wrócił do Polski.
Przygotowanie kondycyjne
Mamy wszystkie potrzebne dokumety, wyposażenie i jesteśmy spakowani, ale co z naszą kondycją? Czy damy radę? Oczywiście przygotowanie kondycyjne to indywidualna sprawa. Jeśli chodzi o szlak dookoła Annapurny czy do bazy pod Everestem to nie są one jakoś szczególnie wymagające dla osoby, która jest w minimalnym stopniu aktywna na co dzień. Zakładam, że decyzję o takim kierunku podóży nie podejmuje osoba, która całe dnie siedzi przed telewizorem i nagle zapragnie jechać w Himalaje. Myślę, że są to osoby, które wcześniej jednak trochę chodziły po górach. Ja w każdym razie miałem ambitne plany przygotowań kondycyjnych. Aby zaoszczędzić moje kolana, postanowiłem trening robić na rowerze podjeżdżając pod warszawską górkę na Agrykoli. Takich treningów zrobiłem 0 (słowinie: zero) 🙂 Na co dzień poruszam się rowerem i nie korzystam z windy (mieszkam na 5 piętrze) – jedyne co zmieniłem to zamiast wchodzić na 5 piętro to na nie wbiegałem. Całe moje przygotowanie kondycyjne.
Pieniądze


Niestety niezbędne 🙂 Oficjalną walutą w Nepalu jest rupia nepalska NPR i tą walutą najlepiej się posługiwać. Oczywiście nie kupimy jej w Polsce. Zabieramy więc dolary amerykańskie lub euro i potem wymieniamy na miejscu. W turystycznej dzielnicy Katmandu – Thamel znajdziemy wiele kantorów gdzie możemy to zrobić. Kantory są również na lotnisku i z mojego doświadczenia wynika, że kurs jest bardzo podobny do tego w kantorach w mieście – najlepszy jest w kantorze obok okienka w którym płaci się z wizę. Podobno lepszy kurs jest w bankach nam jednak nie udało się znaleźć odpowiedniego banku. Albo były duże kolejki, albo właśnie się zamykał. Wymieniliśmy zatem w kantorze. Generalnie potrzebna jest gotówka. Kartą zapłacimy w niektórych miejscach w Katmandu. Na szlaku nie zapłacimy kartą. Nie wymienimy też dolarów czy euro, dlatego warto zabezpieczyć się finansowo na całą wędrówkę. Miejscowi na szlaku nie przyjmują innych walut z prostego powodu – nie mają ich gdzie wymienić. Ja wymieniłem 700 dolarów z czego wydałem na szlaku około 400. Wymiana rupii na dolary jest możliwa w niektórych kantorach, ale wiąże się to z 10% stratą.
Wskazówka: Jeśli planujecie wymienić pieniądze na Thamleu, warto wymienić przynajmniej 10 dolarów na lotnisku, żeby mieć czym zapłacić za taksówkę.
Internet
Warto kupić miejscową kartę sim z pakietem internetowym. My wybraliśmy sieć Ncell. Zasięg był całkiem dobry do Namche Bazar. Powyżej niestety już było z tym słabo. Musieliśmy liczyć na lokalne płatne (500-1000 RPN za 24h) Wi-Fi w herbaciarniach, które też nie zawsze działało zdawalająco. Kartę sim najwygodniej kupić od razu na lotnisku. Koszt pakietów widać na zdjęciu poniżej.

Dla nas pakiet 26GB za 600 RPN był w zupełności wystarczający. Do rejestracji karty potrzebne jest zdjęcie paszportowe. Jeśli nie macie trzeba dopłacić 50 RPN za jego zrobienie. Warto wiedzieć ile kosztują pakiety. My za pierwszym razem zrobiliśmy błąd i kupiliśmy karty na Thamelu kilkukrotnie przepłacając, bo zapłaciliśmy 2700 RPN za jedną kartę.
Noclegi
Nocleg w Katmandu rezerowaliśmy przez Booking w hotelu Acme Inn, który był w porządku. Jeśli chodzi o noclegi na szlaku to nie było potrzeby rezerwacji. Warto upewnić się, że obiecane na szyldzie udogodnienia typu ciepła woda, wi-fi itp. są faktycznie dostepne. Sam nocleg najcześciej był darmowy lub za niewielką opłatą pod warunkiem zamówienia kolacji i śniadania. Pomimo dumnych szyldów hotel ze standardem hotelowym mają one niewiele wspólnego. Pokoje są bardzo proste, ale mają to co potrzebne najbardziej czyli łóżko. Szczytem luksusu są gniazdka elektryczne lub prywatna łazienka. Pomieszczenia mieszkalne nie są ogrzewane, więc temperatura nad ranem potrafi zbliżyć się do zera. Dlatego warto mieć ciepły spiwór.
Transport
Po Nepalu można poruszać się na wiele sposobów od samolotu czy helikoptera zaczynając, przez prywatne jeepy i taksówki, po zwykłe autobusy. Ta ostatnia forma jest najtańsza, ale też najmniej komfortowa. Po Katmandu poruszaliśmy się głównie piechotą co wcale nie jest takie proste w tak zatłoczonym mieście. Nie ma też problemu ze złapaniem taksówki. Taksówka z lotniska kosztowała nas 800 rupii. Sporym wyzwaniem było dla nas dotarcie do Ramechhap skąd mieliśy lot do Lukli. Niestety powódź zniszczyła most odcinając dojazd. Niezbędne było wynajęcie jeppa za 25000 RPN i dojazd okrężną off-road,ową drogą. Przejazd trwał 7 godzin. Gdy wracaliśmy most został naprawiony, ale osuwiska częściowo zniszczyły główną drogę co spowodowało, że przejazd był niewiwle krótszy (6,5H). Tyle, że cena niższa (2000 RPN/os), bo jechaliśmy elektrycznym busikiem.
To chyba na tyle, jeśli cos mi sie przypomni to dopiszę. Jeśli masz pytania śmiało pisz w komenarzu poniżej.
Hej! Świetnie opisana podróż! Wielkie DZIĘKI!!
Planuje wyprawę na EBC w przyszłym roku (2026), ale wciąż waham się nad terminem marzec-kwiecień czy właśnie październik-listopad – co przeważyło u Ciebie w wyborze sezonu jesiennego?
Mam jeszcze kilka innych pytań 🙂
Myślę, że kondycyjnie spokojnie dam radę – najbardziej boję się oczywiście choroby wysokościowej plus wszelkich innych chorób i zimnych nocy 🙂
Z góry dziękuję za odpowiedź na pytania i jeszcze raz wielkie dzięki za cały przygotowany materiał :)!
W sumie to nie zastanawialiśmy się nad terminem. Po prostu jesień bardziej nam pasowała 🙂
Co do kolejnych pytań to:
1. Bezpośrednio ze strumyków nie. Nie było takiej potrzeby, bo w każdej mijanej wiosce było jakieś ujęcie wody.
2. Loty do Nepalu rezerwowałem w maju – akurat trafiła się promocja „szalona środa” w LOT i była dobra cena na lot do Delhi. Lot wewnętrzny do Lukli rezerwowałem zaraz potem. Daty lotu do/z Lukli są sztywne i mogą się zmienić tylko ze względu na warunki pogodowe. W Tara Air można zrezygnować z lotu – jeśli dobrze pamiętam na 24 godziny przed lotem. Potrącają wówczas 10% zpłaconej kwoty. Trzeba tak sobie rozplanować trasę, żeby być w Lukli po południu na dzień przed planowanym wylotem.
3. +977 985-1343204 pod tym numerem na Whatsup zamówiłem samochód Ramechhap
4. Miałem plecak Hi-tec 75 litrów. Ważył 15 kg. Przy wyborze kierowałem się ceną i wagą samego plecaka.
5. 10 kg + bagaż podręczny
6. Ja miałem jedne. Nie chciałem się dociążać kolejną parą butów.
7. Nie mam pojęcia. kupowałem go ze 30 lat temu i jedynym kryterium na jakie wtedy patrzyłem to żeby był puchowy 🙂
8. Kupić można wszystko i tanio. Co do jakości to ciężko mi powiedzieć, bo ja tylko kupowałem puchówki dla rodziny w Polsce i one faktycznie są puchowe.
9. Doogee S59Pro
Powodzenia.
Super, wielkie dzięki za odpowiedzi i pomoc 🙂
Wszystkiego dobrego!