Dumbraveni – Sybin – Transfogarska
Wita nas słoneczny poranek. Bez pośpiechu zbieramy się i ruszamy dalej. Wracamy szutrową drogą do miasteczka Dumbraveni, gdzie korzystamy z pompy i uzupełniamy wodę (mapka). Pokonujemy ok. 80 km drogą nr 14 na południe do miejscowości Sybin. W Rumuni nie należy do rzadkości widok furmanki jadącej po drodze. U nas już raczej nie spotykany środek transportu.

Docieramy do Sybina. Parkujemy pod Lidlem i robimy drobne zakupy. Ceny są porównywalne z naszymi. Ponieważ lidlowy parking jest tylko dla klientów i ma ograniczenie czasowe, przestawiamy się na pobliską zatoczkę przy rzece. Parkowanie jest darmowe (namiar na mapce).

Sybin słynie z domów z oczami. Lukarny w dachach domów mają kształt przypominający oko, co wywołuje wrażenie, że jesteśmy obserwowani przez domy. Idziemy przejść się po starej części miasta. Jest upalnie, więc snujemy się trochę bez celu po uliczkach. Zaglądamy do sklepów z pamiątkami.




Oglądamy most kłamców. Jest to pierwszy żeliwny most wybudowany w Transylwanii. Legenda głosi, że jeśli przejdzie po nim kłamca wówczas most się zawali. Nie próbowałem, ale aż dziwne, że wciąż stoi na swoim miejscu 🙂


Odwiedzamy też Sobór Wielkiej Trójcy z pięknymi malowidłami wewnątrz.



Wracając do kampera trafiamy na bazar, gdzie na straganach piętrzą się kolorowe warzywa i owoce. Zaopatrujemy się kukurydzę (2,5 lei/szt.) i idziemy na parking.


Zastanawiamy się, jak mamy dalej jechać? Transfogarską czy Transalpiną? Po naradzie decydujemy się na tą pierwszą. Wyjeżdżając z miasta tankujemy do pełna (7,32 lei/litr) i ruszamy w kierunku gór. Po kilkudziesięciu kilometrach skręcamy w słynną drogę 7C zwaną Transfogarską. Początkowo droga nie jest zbyt kręta, ale z każdym kilometrem zakrętów przybywa i wspinamy się coraz wyżej.



Już na samym początku zauważamy niedźwiedzia przy drodze wyjadającego coś ze śmieci. Jego zęby robią wrażenie.

Podjeżdżamy jeszcze kilka kilometrów i zatrzymujemy się na nocleg w zatoczce przed głównym podjazdem na przełęcz.


Na przełomie lipca/sierpnia tego roku spędziłem sporo czasu włócząc się po Rumunii. Oczywiście Salina Turda też. Polecam podjechać raczej do starego wejścia od strony miasta. Miejsce do zaparkowania jakoś się tam zawsze znajdzie, a spokój i zupełny brak kolejek. W planie była Transalpina i ….całkowita porażka! Od strony Sebes długo jedzie się niezbyt ciekawą drogą przez lasy (ok. 90 km). Dalej zatrzymaliśmy się przy skrzyżowaniu z drogą DN 7A (parkingi, budy, stragany). Drogowskazy na Petrosani i Novaci – więc jedziemy. Nie włączyłem nawigacji bo niby wszystko oczywiste bo na Novaci. Jedziemy, jedziemy wzdłuż rzeki, droga widokowa ale okropna, wąska, prawie ocieramy się o zapory betonowe. Ledwo mijam osobówki i modlę się aby nie wyjechało coś większego. Bo może być duuuży problem z mijanką. Po ok 20 km coś mi zaczęło nie pasować, staję, odpalam nawigację i okazuje się, że wcześniej było skrzyżowanie na drogę DN 7 C a my jedziemy na Petrosani. Nie było żadnego znaku że w lewo na Novaci a prosto na Petrosani. Te 20 km jechałem z duszą na ramieniu tak wąsko. Nie wróciłem…bo miałem dość. I tak skończyła się moja przygoda z Transalpiną.
Ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, bo z Petrosani ruszyliśmy prosto do przełomu Dunaju na Drobeta Turnu Severin. Nocleg pod marketem i dalej do Orszowej (sama Drobeta raczej nieciekawe miasto. Przełom Dunaju od tego miejsca widoki PRZEPIEKNE. Naprawdę warto tam pojechać! W miejscowości Eselnita super camping nad zatoką. Polecam (w cenie nawet pralka automatyczna). Dalej słynna rzeźba Decebala a widoki po drodze takie, że dech zapiera. Z całego serca polecam tam pojechać! Jest przejście graniczne na tamie do Serbii..ale po drugiej stronie raczej nic ciekawego. Z Orszowej polecam podjechać do Baila Herkulanum. To dawniej słynne uzdrowisko gdzie bywały koronowane głowy. Trzeba minąć nowe uzdrowisko (nic ciekawego) i dojechać do starego kurortu. Niestety mocno zapuszczone ale i tak warto obejrzeć. Coś w rodzaju Karlovych Varów.
Transalpine tylko i wylacznie nalezy zaliczać od południa na północ a Transfogaraska os północy na poludnie.
Teraz już wiem – od północy nie ma sensu. Może następnym razem. Co do Transfogaraskiej to co powoduje, że lepiej od północy?
Więcej atrakcji, zakręty, widoki, zatoczki, wodospady, miejsca zatrzymań, biwaki na dziko, noclegi na dziko,cudowne widoki w górę i w dół, fajny klimat i super powietrze do oddychania.
Noc spędzona na dziko a szczegolnie poranek z wszechobecna poranna mgła i rosa zapamiętacie ( pozytywnie) na bardzo długo.
Transalpina od południa ( podobnie jak powyżej) ale tam inny klimacik i doznania. Tutaj koniecznie nocleg na dziko na szczycie ( teren trawiasty za targowiskiem ) najlepiej w ostatnich dniach sierpnia lub na początku września, to coś cuuuddddddooownego.
Pamiętajcie o dokarmianiu piesków, są takie a to bardzo wdzieczne pilnując i warujac przy camperze całą noc.
Właśnie to mi się marzyło kiedy wyruszałem na Transalpinę. Może następnym razem pojadę Transfogaraską od północy, zjadę na południu i podejdę jeszcze raz do Transalpiny, ale tylko do szczytu, nocleg i z powrotem tą samą drogą bo powrót do Sebes trasa raczej niewarta zachodu. Dzięki za wskazówki.
Dokładnie tak, ale jest pewne ale. Zostaw sobie trochę czasu w zapasie na wypadek gdyby z rana okazało się, że jesteś ponad chmurami. Przełom sierpnia i września daje dodatkową atrakcję gdy w nocy niepodziewanie spadnie śnieg.
Miałe tak niedawno, na dole na podjeździe upał- skwar a w nocy na szczycie śnieżek, który do 10 godziny znika i na zjeździe masz znowu lato.