Landmannalaugar – Skjól
Po śniadaniu ruszamy w tęczowe góry. Przechodzimy do schroniska skąd zaczyna się szlak, który początkowo wiedzie przez wielkie pole lawy. Pokonujemy łachy śniegu. Po przejściu lawy docieramy do zielonej doliny otoczonej górami w różnych kolorach. Barwy naprawdę są tu rożne od czerni lawy, przez zieleń mchów i traw po pomarańcze i czerwienie gór.




W miarę pokonywania szlaku zaczynamy czuć zapach siarki. Docieramy do miejsca skąd wydobywają się gorąca para. Tabliczka ostrzega, że temperatura wacha się od 80-100 ﮿C. Spod ziemi słychać bulgotanie, jakby spał tam olbrzymi troll i burczało mu w brzuchu. Wszystko to naprawdę robi wrażenie. Jakbyśmy dotarli do wrót piekieł.




Następnie szlakiem wchodzimy trochę wyżej. Podziwiamy kolory gór. Schodzimy w dół i przez lawę docieramy do wąwozu, którym wracamy do schroniska zataczając pętlę. Preszliśmy ok. 7 km i zajęło nam to ok. 3 godzin. Oczywiście szlaków jest dużo więcej i można sobie trasę modyfikować zależnie od chęci i możliwości.




Po powrocie do kampera ruszamy w drogę powrotną. Po kilku kilometrach zatrzymujemy się na niewielkim parkingu skąd prowadzi szlak na krater, w którym znajduje się jezioro Ljotipollur. Wejście na szczyt krateru zajmuje nam ok. 30 minut. Niebieska woda w połączeniu z czerwonymi stromymi ścianami krateru i zieloną roślinnością sprawiają, że widoki są naprawdę ładne. Wracamy do kampera tą samą drogą.



Mozolnie pokonujemy kolejne kilometry drogi 208 pod koniec której jest dosyć stromy kamienisty podjazd. Udaje nam się go pokonać dopiero za drugim razem. Tak docieramy do końca szutru. Miło poczuć znowu pod kołami asfalt, którym pokonujemy jeszcze ok. 120 km na kemping Skjól gdzie zostajemy na noc.
Widoki dech zapierają.
To prawda.