Dzisiejszy dzień zaczynamy od zwiedzania Lindos. Udaje nam się zaparkować na górnym parkingu. Oglądamy miasteczko spacerując wąskimi uliczkami pełnymi sklepików i restauracji.








Lindos słynie z Akropolu, który przyciąga wielu turystów. Aby do niego się dostać musimy wspiąć się na wzgórze. Wstęp jest płatny (12 euro). W sezonie warto kupić bilet on-line, aby uniknąć stania w kolejce. W naszym przypadku nie było to konieczne. Jest dosyć wcześnie i nie ma dużej kolejki. Oprócz antycznych ruin możemy podziwiać także piękne widoki na wybrzeże.







Jeśli nie macie ochoty płacić za wejście na Akropol, warto przespacerować się ścieżką, odbijającą w lewo tuż przed bramą wejściową, która doprowadzi nas do podstawy murów przyklejonych do zbocza. Stąd również roztaczają się widoki.


Spotykamy się z Kasią i Łukaszem, którzy dojechali do nas autobusem z Pefki. To ich ostatni dzień na Rodos. Chcemy zobaczyć więc jak najwięcej. Ponieważ jest słonecznie i ciepło postanawiamy odwiedzić jedną z plaż. Jedziemy na północ. Na chwilę zatrzymujemy się na punkcie widokowym z którego możemy zobaczyć Lindos w pełnej okazałości.


Po pokonaniu kilku kilometrów skręcamy w prawo w drogę prowadzącą do plaży Agathi. Wcześniej jednak zatrzymujemy się przy ruinach zamku Feraklos. Ze wzgórza zamkowego rozpościera się ładny widok na okolicę. Łukasz daje czadu na harmonijce. Mamy darmowy koncert w pięknej scenerii. Żałujcie, że Was tam nie było 🙂







Zjeżdżamy do plaży. To ładna plaża z drobnym piaskiem. Po prawej stronie znajdują się formacje skalane co dodaje plaży uroku. Wybieramy właśnie tę część. Schładzamy się w jeszcze chłodnej wodzie. Zapewne za miesiąc lub dwa nie będzie już dawała takiej ulgi od upału.


Po krótkim relaksie ruszamy dalej zwiedzać. Zatrzymujemy się w oddalonym o kilka kilometrów Archangelos. To trzecie co do wielkości miasto na wyspie. W środku dnia robi wrażenie wyludnionego. Spacerujemy pustymi uliczkami. Wspinamy się na wzgórze gdzie znajdują się ruiny zamku Jaoanitów i roztacza się stąd widok na miasto.






Oglądamy też Kościół Św. Michała Archanioła z imponującą dzwonnicą.





Obok miasta znajduje się fabryka oliwy. Możemy tutaj spróbować różnych rodzajów oliw. Zobaczyć urządzenia do jej produkcji, a także zaopatrzyć się w oliwę i mydełka. To dobry pomysł na upominek.




Jedziemy kolejne kilka kilometrów na północ do klasztoru Matki Bożej z Tsambiki. Z parkingu wspinamy się stromą ścieżką. Wysiłek wynagradza nam widoki na pobliską plażę Tsambika i okolicę.






Wracamy na parking i pokonujemy kolejne kilometry na północ do plaży Anthonego Quinna. To malownicza zatoka z licznymi skałkami. Przy plaży umiejscowiona jest tawerna, która wypełniona jest imprezującą młodzieżą. Jest więc trochę głośno i psuje to klimat tego miejsca.





Dzień ma się ku końcowi. Trochę zgłodnieliśmy. Wracamy na południe do tawerny Siedem Źródeł. Po krótkim spacerze między szumiącymi strumieniami zamawiamy kolację. Odwozimy Kasię i Łukasza do hotelu. Fajnie było spędzić te dwa dni na wspólnym zwiedzaniu. Kto wie może kiedyś to powtórzymy… Wracając do naszego miasteczka zatrzymujemy się jeszcze raz na punkcie widokowym, aby tym razem podziwiać Lindos w nocnej scenerii.


