Lizbona – Warszawa
Niestety czas wracać do domu. Samolot mamy o 7:00. Wstajemy więc 4:30 i idziemy na przystanek autobusowy. Metro w Lizbonie kursuje od 6:30, więc musimy pojechać nocnym autobusem nr 208. Wsiadamy o 5:08, odbijamy nasze wciąż ważne dobowe bilety i po niespełna 40 minutach wysiadamy na lotnisku. Tak pechowo się składa, że trafiamy na sporą kolejkę do kontroli bezpieczeństwa, w której stoimy godzinę. Robi się nerwowo. Biegniemy do bramki i z ulgą widzimy jeszcze kilka osób czekających na wejście. Ze względu na mgłę samolot jest opóźniony i to nas uratowało. Nauczka na przyszłość, że trzeba być te 2 godziny przed planowanym odlotem.


W samolocie siedzimy jeszcze 30 minut, bo jak poinformował kapitan, ze względu na mgłę zrobił się korek i musimy czekać na naszą kolej. W końcu startujemy i po 4 godzinach lądujemy na Okęciu. Brr, zimno! Jeszcze kilkanaście minut jazdy autobusem i jesteśmy w domu. Kończymy naszą wyprawę. Cóż, musimy czekać do następnego wyjazdu, który będzie… zupełnie gdzie indziej 🙂