Buzau – Bukareszt – Pitesti
Dzisiaj w planach mamy zobaczyć stolicę Rumunii. W tym celu ruszamy drogą 2B na południowy-zachód i po przejechaniu ok. 120 km docieramy do Bukaresztu. Parkujemy przy Akademii Rumuńskiej, poza płatną strefą, ale całkiem blisko centrum (mapka).

Bez jakiegoś szczegółowego planu idziemy na spacer po mieście. Pogoda niestety nie jest sprzyjająca na zwiedzanie miasta. Jest bardzo gorąco. Termometry pokazują prawie 37 ºC. Sytuację trochę ratuje wiatr, ale i tak łatwo nie jest 🙂

W pierwszej kolejności oglądamy będącą w budowie od 2010 roku prawosławną Katedrę Zbawienia Narodu Rumuńskiego.




Następnie ulicami idziemy w stronę starego miasta, oglądając olbrzymie gmachy różnych urzędów.









Bukareszt nie ma typowej starówki z rynkiem jak większość miast. Są tu po prostu liczne wąskie uliczki wyłączone z ruchu samochodowego przy których znajdziemy mnóstwo restauracji i sklepików.


Znajdziemy tu także niewielki Monaster Stavropoleos.



Na deser zostawiamy sobie główną arterię Bukaresztu – Bulevardul Unirii z licznymi fontannami oraz Pałac Parlamentu, który jest jednym z największych budynków na Świecie.





Bukareszt w naszym odczuciu to miasto kontrastów. Stare kontrastuje z nowym, wielkie komunistyczne gmachy kontrastuą ze starymi ruderami. Wielki rozmach zatraca ludzką skalę tworząc miasto bardziej dla samochodów niż dla ludzi. Ponadto pomimo poniedziałku odnosimy wrażenie jeaby było to miasto wyludnione. Nie wiemy czy to ze względu na temperaturę, porę dnia czy wakacjae, a może wszystkiego naraz. Wracamy do kampera i uciekamy z tego rozgrzanego miasta. Wyjeżdżając zauważamy, że obrzeża wydają się zdatne do życia i mieszkania. Wyglądają jak w innych miastach, pełne osiedli mieszkaniowych w normalnej ludzkiej skali. Przejezdżamy autostradą A1 na północny-zachód ok. 100 km i stajemy nad wartką rzeką Arges (mapka).


Rozkoszując się chłodnymi podmuchami wiatru i szumem niewilkich wodospadów spędzamy wieczór i noc.
Czytam z zaciekawieniem. W ubiegłym roku „przeprułem” Rumunię w drodze do Grecji. W tranzycie miałem trzy atrakcje: wszechobecna bida, Transfogarska i misie. Miałem i mam świadomość, że tam trochę „smaczków” jest. Może kiedyś powtórzę. Brawo za relację.
Rumunia pięknie się rozwija, wykorzystują fundusze europejskie, średnie płace idą (podobnie jak w PL) w górę, budują autostrady jak u nas, korupcja i głupi rządzący zostali wyautowani (w przeciwieństwie do sąsiadów Węgrów i Bułgarów). Kibicuję Rumunom mocno bo mam sentyment do tego przyjaznego kraju a dyktator mocno dał im popalić.
Szkoda, że odpuściliście sobie zwiedzanie monstrualnego, wybudowanego przez dyktatora Caucescu pałacu (obecnie budynek rządowy m.in Parlamentu). Byłem i wrażenia piorunujące. Starego miasta nie ma, bo szaleniec kazał wyburzyć aby postawić sobie ten pałac.
Bukareszt jakoś tak z doskoku nam wyszedł. Do ostatniej chwili nie mogliśmy się zdecydować czy tam jechać czy nie i powiem szczerze trochę to było na spontanie. Dodatkowo ten upał nie pozwalał myśleć zbyt logicznie 🙂
Dziwne, bo średnia płaca wyższa niż w Polsce. Byłem wiele razy i „bidy” nie widziałem.
A bałagan przy drogach i poprzetrącane, bezpańskie psy?
Jedz do Grecji zobaczysz prawdziwy syf.
Jaki bałagan ?
Rumuni, Bułgarzy i Grecy zaśmiecili sobie kraj…
Ja tak samo , właśnie kolejny raz jadę przez Rumunię , i każdym razem widać postępy na lepsze.Odkąd wprowadzono kaucje za plastiki , niema świeżych wysypisk , za to widać kolejki przy punktach odbioru opakowań . Obwodnica Bukaresztu prawie skończona , drogi ,gro nowych , lub wyremontowanych , a nawet jak jest bieda to taka ogarnięta , pomalowane płoty , wyplewione, wygrabione .