Przejdź do treści
Strona główna » Nepal dzień 14 1.11.2023

Nepal dzień 14 1.11.2023

Kagbeni (2800 m n.p.m.) – Ghara (1700 m n.p.m.) (66.4km/198.4km)

Wydawało nam się, że będzie to lajtowy dzień, bo w końcu mieliśmy tylko przejechać 50 km autobusem lub jeepem do Tatopani. Jednak grubo się pomyliliśmy, ale od początku. Rano opuszczamy kwaterę i od razu niespodzianka. Okazuje się, że Hindusi obchodzą dzisiaj święto Pitru Paksha. Tego dnia kąpią się w świętych rzekach, oddając cześć przodkom do siódmego pokolenia wstecz, ofiarują modlitwy i jedzenie dla swoich przodków, aby wspólnie mogli świętować ten dzień. To odpowiednik naszego Święta Zmarłych. Mamy szczęście obserwować obchody tego święta nad rzeką przepływającą przez miasteczko. Jest bardzo egzotyczne. Zobaczcie sami na zdjęciach i filmiku.

Czas jednak ruszać dalej. Próbujemy znaleźć transport do Tatopani lub przynajmniej do pobliskiego Jomsom. Niestety wszyscy wzruszają ramionami. Poddajemy się i ruszamy na piechotę do Jomsom. Jednak gdy docieramy do głównej drogi spotykamy grupkę ludzi z bagażami na poboczu. Okazuje się, że czekają na autobus, który ma być za 10 minut. Gdy autobus podjeżdża robi się zamieszanie. Jakoś udaje nam się dostać do środka.

Ruszamy. Autobusem jedzie para młodych Polaków, którzy mówią nam, że autobus jedzie, aż do Katmandu. Będzie więc jechał również przez Tatopani. Super! Nie wysiądziemy w Jomsom tylko pojedziemy dalej. Problem zaczyna się, gdy na kolejnych przystankach wsiadają kolejni pasażerowie z wcześniejszą rezerwacją. Musimy oddać im nasze miejsca. Marcin ląduje na stołeczku w przejściu między fotelami. My na tylnym rzędzie siedzeń przeznaczonym dla 5 osób ściśnięci w 6 osób. Ale przynajmniej jedziemy. Na kolejnych postojach dosiadają się kolejni ludzie i mimo, że autobus wydaje się pełny to znajduje się miejsce. W szoferce jedzie z 6 osób, w przejściu bagaże i ludzie. Po prostu cyrk na kółkach. Co tam damy radę. Przecież to tylko 40 km. Te 40 kilometrów jechaliśmy prawie 5 godzin! W kurzu, po wyboistej drodze, tak wąskiej, że wydaje się, że autobus nie ma prawa się zmieścić. Po prawej ściana, po lewej przepaść. Na zakrętach autobus wesoło trąbi, ale nam już przestaje być wesoło. W końcu wymęczeni docieramy wczesnym popołudniem do Tatopani.

Nie uśmiecha nam się jednak nocleg przy tej pełnej kurzu drodze. Postanawiamy podejść kawałek w stronę Ghorepani. Idziemy drogą ok. 2 km, potem przechodzimy przez wiszący mostek na drugą stronę wąwozu i wspinamy się stromą ścieżką. Bez żalu oddalamy się od drogi wsłuchując się w odgłosy przyrody.

Niestety nie udaje nam się znaleźć noclegu tak szybko jak planowaliśmy. Robi się ciemno, a my wciąż idziemy. Oświetlając drogę czołówkami docieramy do Ghary. Tutaj wychodzi do nas z latarką przemiły gospodarz i zabiera nas do swojego hoteliku, który okazuje się całkiem przyzwoity jak na warunki nepalskie. Wieczór spędzamy w towarzystwie gospodarzy przy kolacji i szklaneczce miejscowej brandy jabłkowej.

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments