Skjól – skrzyżowanie F35 i F347
Od rana pada deszcz więc nie śpieszymy się z opuszczeniem kempingu. Lepsze prognozy są na popołudnie. Około południa wyjeżdżamy i kierujemy się do oddalonego o około 4 km obszaru geotermalnego Geysir, który nazwę bierze od znajdującego się tam gejzera Geysir. Samo zaś określenie gejzer pochodzi właśnie od nazwy Geysir. Trochę to zagmatwane. Parkujemy na niewielkim parkingu z widokiem na parujący Geysir. Deszcz wciąż pada, więc czekamy na poprawę pogody. Jak to mówią: „Nie podoba Ci się pogoda na Islandii. Poczekaj 15 minut.” Mamy ten komfort, że możemy sobie poczekać godzinę czy dwie w przeciwieństwie do licznie przybywających tu wycieczek autokarowych, które muszą trzymać się planu. Prognozy się sprawdzają i deszcz ustaje, a nawet wygląda nieśmiało słońce. Idziemy oglądać gejzery. O ile sam Geysir obecnie wybucha rzadko i nieregularnie to są sąsiedni Strokkur daje czadu eksplodując co kilka minut. Jest to bardzo widowiskowe. Wpierw robi się wielki błękitny bąbel, który natychmiast wybucha wyrzucając słup gorącej wody. Jest to główna atrakcja tego obszaru. Warto również przespacerować się ścieżkami pomiędzy parującymi i bulgoczącymi gorącymi źródłami. Po drugiej stronie drogi znajduje się całe centrum turystyczne z restauracją, dużym sklepem z pamiątkami i stacją benzynową.





Po obejrzeniu kilku popisów Strokkura ruszamy w dalszą drogę. Kierujemy się w głąb interioru drogą 35. Po 10 kilometrach czeka na nas kolejna atrakcja – potężny wodospad Gullfoss. Wodospad robi ogromne wrażenie. Jeśli chcemy podejść blisko warto założyć nieprzemakalne ubrania, bo wiatr niesie krople wody bardzo daleko. Spacerujemy ścieżkami zaliczając kolejne punkty widokowe i sycąc oczy.




Czas ruszać dalej. Na jutro planujemy zwiedzanie kolorowych gór Kerlingarfjöll położnych głęboko w interiorze. Dlatego chcemy dotrzeć dzisiaj jak najbliżej się da kamperem, a jutro dojechać na rowerach. Jedziemy więc początkowo asfaltową drogą 35, która po kilku kilometrach przechodzi w terenową F35. Droga mimo obaw okazuje się całkiem spoko. Miejscami jest tak gładka, że udaje nam się rozpędzić do 50 km/h. Miejscami jedziemy 15 km/h. Odcinek 46 km pokonujemy w około 2 godziny. Docieramy do odejścia w prawo drogi F347 prowadzącej do kolorowych gór i tutaj zostajemy na noc pośrodku zupełnie niczego.



