Przejdź do treści
Strona główna » Islandia dzień 18 08.07.2022

Islandia dzień 18 08.07.2022

gdzieś na drodze F249 – Basar Hut – kemping Alfaskeid

Prognozy na dzisiaj zapowiadają od 9:00 pełne słońce, ale pogoda nic sobie z tego nie robi. Niebo zachmurzone i od czasu do czasu popaduje. Około 11:00 przestaje padać. Licząc, że prognozy w końcu się sprawdzą ruszamy na rowerach drogą F249. Zaraz za parkingiem natrafiamy na znak informujący, że dalsza jazda wymaga 4×4 i pokonywania brodów.

Tak na marginesie, większość wypożyczalni samochodów na Islandii nie akceptuje wjeżdżania na drogi górskie z oznaczeniem F, a już na pewno żadne ubezpieczenie nie obejmuje utopienia auta w rzece, więc pokonywanie brodów autem odbywa się na własną odpowiedzialność. Po około 2 kilometrach natrafiamy na pierwszy bród. Jesteśmy na to przygotowani. Zdejmujemy buty i wkładamy wodery. Pokonujemy strumień i wkładamy ponownie buty. Po kilkuset metrach kolejny strumień. Powtarzamy operację. Po trzeciej takiej akcji stwierdzamy, że nie ma sensu zmieniać butów co chwilę i dalej jedziemy w woderach. W końcu natrafiamy na szerszy, głębszy i bardziej wartki strumień. Tutaj już trzeba przenieść rowery, nie da rady ich przeprowadzić. Przenoszę jeden rower opierając się mocnemu naporowi wody. Przenosząc drugi rower zbyt nisko go opuściłem i prąd rzeki złapał jedno koło wyrywając mi rower z rąk, który natychmiast zniknął pod wodą. Udało mi się jednak szybko wyrwać go z nurtu. Uff udało się. Skończyło się na przemoczonych ubraniach i butach, które były przytwierdzone do bagażnika. Aparat fotograficzny, który był w sakwie przetrwał. Sam rower kąpiel zniósł też nieźle, ale na wszelki wypadek wyłączam elektrykę dopóki nie wyschnie. Przygoda. Uczymy się na błędach. Następnym razem trzymam rowery równolegle do nurtu wtedy jeśli nawet się zanurzy koło to stawia mniejszy opór i oczywiście zdejmujemy sakwy przed przenoską. Tak pokonujemy kilkanaście mniejszych i większych brodów.

Droga prowadzi rozległą doliną rzeki otoczoną wysokimi zielonymi zboczami. Po 15 kilometrach docieramy do kanionu Stakkholtsgja. Jest to głęboki na 100 metrów i długi na 2 kilometry kanion z zielonymi ścianami. Zostawiamy rowery i idziemy dnem kanionu wzdłuż strumienia. Po koniec kanion rozgałęzia się. Wąska odnoga w lewo prowadzi do wodospadu, w którym co odważniejsi mogą się wykąpać. Skręcenie do wodospadu wymaga pokonania strumienia, więc kalosze lub nieprzemakalne buty są niezbędne. Do rowerów wracamy tą samą drogą.

Jedziemy dalej wzdłuż rzeki. Mijamy położone po drugiej stronie rzeki schronisko Vulcano Hut do którego można dostać się po specjalnych ruchomych kładkach. Po 4 kilometrach docieramy celu naszej wycieczki schroniska Basar Hut. Pokonaliśmy całą drogę F249 dalej nie da się już pojechać. Stąd prowadzą liczne szlaki piesze. Początkowo mieliśmy w planie pokonanie przynajmniej jednego z nich, ale po pierwsze dotarcie tutaj zajęło nam 6 godzin i jeszcze czeka nas droga powrotna, a po drugie Ela ma przemoczone buty, bo wykąpały się wraz z rowerem w rzece, a w woderach raczej ciężko chodzi się po szlakach. Tak więc po krótkim odpoczynku wracamy tą samą trasą.

Pokonanie powrotnych 19 kilometrów zajmuje nam tym razem 3 godziny. Do kampera docieramy ok. 20:00. Ogarniamy się i około 21:00 ruszamy na kemping do którego docieramy przed północą (jazda szutrową drogą zajmuje sporo czasu). Po drodze po raz pierwszy na Islandii widzimy zachód słońca, które zachodzi ok. 23:30, a wschodzi już o 2:40, więc w zasadzie cały czas jest jasno.

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments