Saksun – Vestmanna
W Saksun zobaczymy jeden z bardziej charakterystycznych widoków na Wyspach Owczych. Laguna, kościół z zielonym trawiastym dachem i wodospad w tle. Idziemy więc podziwiać ten widok. Obok parkingu jest kilka starych domów z trawiastymi dachami. Po drugiej stronie doliny jest też ścieżka do laguny i dalej na plażę. Opłata za przejście tej trasy wynosi 75 DKK (ok. 50 zł) za osobę.



Nasyceni widokami przejeżdżamy do osady Tjørnuvik położonej z drugiej strony góry, którą musimy objechać. To sympatyczna mała wioseczka położona przy ciemnej plaży. Stąd roztacza się znany widok na dwie samotne skały sterczące z wód oceanu. Są to olbrzym i wiedźma, którzy jak głosi legenda zostali przysłani przez Islandczyków, aby przyłączyli Wyspy Owcze do Islandii. Jednak nie udało im się to przed wschodem słońca, które zmieniło ich w skały. Spacerujemy po wąskich uliczkach. Można tutaj skosztować gofra i kawy w małej kawiarence – koszt zestawu 50 DKK. Następnie przechodzimy do malutkiej przystani przytulonej do zbocza klifu. Do kampera wracamy plażą pokrytą drobnym ciemnym piaskiem. Przy parkingu znajduje się szkoła surfingu, więc jeśli ktoś szuka wrażeń może skorzystać z ich oferty. Na miejscu dowiadujemy się, że jest wyznaczony pieszy szlak przez góry do Saksun. Gdybyśmy wiedzieli wcześniej pewnie przyszlibyśmy tutaj szlakiem zamiast objeżdżać górę samochodem robiąc 30 km.





Wracając zatrzymujemy się przy kempingu zrobić serwis. Właściciel życzy sobie 50 DKK za zlanie nieczystości. Kończy się na puszce piwa Kozel. Pan zadowolony i my też. Trzeba tu zaznaczyć, że tutaj alkohol można kupić tylko w wyznaczonych sklepach i jest ich sześć na całych wyspach. Kolejnym naszym celem jest najwyższy szczyt archipelagu Slættaratindur wznoszący się na 880 m n.p.m. Przejeżdżamy na parking przy początku szlaku. Pogoda jest sprzyjająca więc postanawiamy zdobyć górę. Na początek pokonujemy drabinkę nad ogrodzeniem dla owiec. Dalej wydeptaną stromą ścieżką wspinamy pod trawiaste zbocze. Potem ścieżka zaczyna trawersować więc jest mniej stromo i bardziej komfortowo. Na szczęście wiatr mamy w plecy co ułatwia wspinaczkę. Szlak nie jest oznaczony co w końcowej fazie gdzie zaczynają się skałki sprawia trochę problemów, bo łatwo się pogubić. Wydeptanych jest „pierdylion” ścieżek i nie wiadomo, która to właściwy szlak. Po kilku próbach udaje nam się w końcu znaleźć właściwą drogę. Wskazówką mogą być małe kopczyki ustawione z kamieni. Szczyt góry jest płaski i podziwiać można z niego widoki o ile chmury pozwolą. My mamy szczęście i udaje nam się zobaczyć co nieco. Wracamy na parking tą samą drogą. Tym razem wiatr nas hamuje, ale akurat przy schodzeniu w dół jest to pomocne.



W kamperze rozgrzewamy się gorącą herbatą i ruszamy dalej do osady Gjógv gdzie znajduje się wąwóz wypełniony wodą stanowiący naturalną osłoniętą przystań gdzie mogą cumować łodzie. Stąd prowadzi też szlak do punktów widokowych na klifach płatny 50 DKK za osobę (tylko gotówka).



Ostatnim dzisiaj punktem jest miasteczko Vestmanna. Nie wyróżnia się ono niczym szczególnym i zapewne byśmy ją ominęli gdyby nie to, że rozgrywa się tutaj akcja trylogii Remigiusza Mroza (Połów, Enklawa, Prom). Słuchaliśmy audiobooka w drodze na prom i na samym promie, aby wczuć się w klimat Wysp Owczych. Chcieliśmy zobaczyć miasteczko, które istniało do tej pory tylko w naszych wyobrażeniach. Tutaj też zostajemy na noc na malutkim parkingu przy punkcie widokowym położonym kawałek za miastem.
62.288975, -07.146217 – parking w Tjørnuvik, toalety, darmowy
62.285658, -07.006515 – parking przy początku szlaku na najwyższy szczyt Wysp Owczych, darmowy
62.323729, -06.950698 – żwirowa zatoczka tuż przed Gjógv, do samej miejscowości nie warto pchać się kamperem, bo jest tam ciasno
62.144895, -07.175663 – malutki parking przy punkcie widokowym za Vestmanną, dojazd bardzo wąską drogą, większe kampery mogą mieć problem