Przejdź do treści
Strona główna » Włochy dzień 14 7.10.2016

Włochy dzień 14 7.10.2016

Lago di Cei – Percha

Pierwszy raz na tym wyjeździe włączyliśmy na noc ogrzewanie. Temperatura wieczorem spadła do 10ºC, a nad ranem do 6ºC. Na szczęście rano na bezchmurnym niebie pojawiło się słoneczko i temperaturę doprowadziło do porządku. Idziemy na krótki spacer do pobliskiego jeziorka Lago di Cei. Wpierw szosą, a potem ścieżką docieramy do mini plaży z ławeczkami na których wygrzewamy się w słońcu i rozkoszujemy ciszą. Następnie idziemy dalej ścieżką i okrążając jeziorko docieramy do szosy, którą wracamy na parking.

Niestety czas ruszać w drogę powrotną. Robimy serwis i jazda. Podczas drogi spotyka nas przygoda, ale o tym za chwilę. Zjeżdżamy z gór do miejscowości Trento i dalej drogą SS12 podążamy na północ. Droga jest całkiem dobra i biegnie doliną wzdłuż płatnej autostrady. Podziwiamy piękne widoki. Zatrzymujemy się na stacji uzupełnić paliwo tak aby dojechać do Austrii, bo tam ceny znacznie niższe. Stacja okazuje się bezobsługowa, automat nie przyjmuje kart tylko gotówkę. Z drobnych mamy jedynie 10€ więc za tyle wlewam paliwa. To powinno wystarczyć do pierwszej stacji zaraz za granicą. Niestety nie starczyło. Pięć kilometrów przed stacją silnik zaczął się dławić i stanęliśmy. Spychamy auto przy pomocy innych kierowców na pobocze i zastanawiam się co teraz zrobić. Pierwsze co mi przychodzi do głowy to zadzwonić do ADAC, ale zanim się dogadam, zanim nas znajdą to pewnie pół dnia minie myślę. Druga myśl to przecież mam rower, a do Austrii tylko 5 km. Biorę więc pięciolitrową bańkę po wodzie wsiadam na rower i jazda. Jest nawet ścieżka rowerowa tylko dlaczego pod górę i jeszcze pod wiatr? Przekraczam granicę za którą od razu jest stacja Shell. Niestety nieczynna. A niech to. Patrzę na mapę. Druga stacja jest przy autostradzie, ale tam nie dojadę rowerem. Znajduję kolejną 1,5 km dalej. Bez namysłu ruszam w jej kierunku. Tym razem milutko z górki, ale co będzie z powrotem? Uff, tym razem otwarta. Dopadam upragnionego dystrybutora i leję. Płacę. Wsiadam na rower i znowu rzeźbię pod górę. Docieram do granicy i ją przekraczam. Dalej już z górki i z wiatrem więc w try miga jestem przy kamperze. Wlewamy paliwo i jedziemy! Nauczka na przyszłość. Po pierwsze wozić kanisterek 5l z paliwem. Nigdy nie wiadomo kiedy się przyda. Po drugie nie ufać komputerowi podającemu ile jeszcze przejedziesz kilometrów i tankować z większym zapasem. Tak bym zrobił gdyby ten automat przyjmował kartę. Dalej już bez przeszkód mijamy Insbruck i jadąc na północ dcieramy do Niemiec, gdzie wjeżdżamy na autostradę A95, którą docieramy na bezpłatny parking w miasteczku Percha nad jeziorem Stanberger See. Tym razem nie kupowaliśmy winietki na austriackie autostrady (poprzednia już straciła ważność). Droga była bardzo dobra, dystans przez Austrię krótki bo niecałe 100 km. Bawaria wita nas deszczem. Skończyło się nasze lato czas przestawić się na jesień.

N 47.994654 E 11.359899 – Percha, bezpłatny parking nad jeziorem

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments