Turda – Sighișoara – Dumbraveni
Rano budzi nas deszcz stukacjący w dach. Nie pada jednak długo. Wypogadza się. Zbieramy się i idziemy oglądać wąwóz. Stromym szlakiem, oznaczonym czerwonymi kropkami, wspinamy się na zbocze. Na górze wita nas stado owiec. Dalej ścieżka prowadzi przy krawędzi wąwozu pozwalając oglądać go z góry. Tak docieramy do drugiego końca kanionu i schodzimy stromym i śliskim szlakiem do parkingów. Widok wielu zaparkowanych samochodów potwierdza nam, że decyzja o nocowaniu po drugiej stronie była słuszna.







Wracamy dnem kanionu, tym razem szlakiem oznaczonym czerwonym krzyżykiem. Początkowo szeroka droga przechodzi w wąską półkę przyklejąną do ściany. Jest sporo ludzi i mijanie się jest trochę uciążliwe. Dodatkową atrakcją są wiszące mostki przerzucone nad strumieniem.



Wychodzimy z wąwozu wprost na naszego kamperka. Cała pętla to około 6 km. Chwila odpoczynku i ruszamy w dalszą drogę. Zatrzymujemy się jeszcze przy źródełku i uzupełniamy wodę (mapka),


a następnie autostradą A3 podążamy na wschód. Po około 80 km odbijamy na południe i zmierzamy do miasta Sighișoara, gdzie zatrzymujemy się na wygodnym parkingu. Parking jest płatny 7:00-18:00 od poniedziałku do soboty. Dzisiaj jest niedziela, więc nie płacimy. Zresztą i tak jest już za pięć osiemnasta 🙂 Idziemy na spacer po miasteczku, które słynie z kolorowych domów, które ponoć specjalnie tak pomalowano, aby przyciągnąć turystów.



Jednak główną atrakcją jaką tu możemy zobaczyć jest żółty dom w którym urodził się Vlad Dracula. Na parterze znajduje się sklep z pamiątkami, na pierwszym piętrze jest restauracja, a na drugim piętrze możemy za 10 lei zwiedzić pokój Draculi. Generalnie wszędzie przewija się legenda hrabiego. Sklepy pełne są pamiątek z wizerunkiem Vlada.



W miasteczku możemy zobaczyć też drewniane zadaszone schody prowadzące do szkoły położonej na wzgórzu, skąd można zobaczyć panoramę miasta oraz dom… w którym nigdy nie było Draculi. Ta ostatnia atrakcja bardzo nas rozbawiła 🙂






Kończymy spacer uliczkami Sighișoary.



Wracamy do kampera i na nocleg przejeżdżamy ok. 25 km na trawiaste wzgórze za miejscowością Dumbraveni. Na miejsce docieramy o zmroku, ale przyświeca nam księżyc.

Dom Vlada Palownika nie Draculi.
Niby tak, a jednak na tabliczce umieszczonej na domu widnieje Vlad Dracul…
Oglądam oglądam i zazdroszczę tych miejscówek na nocleg… no petarda po prostu….
Miejscówki jak narazie trafiają nam się mega fajne.