Przejdź do treści
Strona główna » Nepal dzień 14 19.10.2024

Nepal dzień 14 19.10.2024

Gokyo (4750 m n.p.m.) – Renjo La (5385 m n.p.m.) – Lungdhen (4350 m n.p.m.)

Rano budzą mnie odgłosy rozpalania w piecu. To miłe, będzie ciepło przy śniadaniu, a to się nie zdarza tutaj. Zawsze to też dodatkowa porcja suszenia moich ciuchów przy rurze kominowej przebiegającej przez mój pokój. Zerkam na zegarek – 5:27. Idealnie. Oj, nogi bolą po wczorajszym zbieganiu z Gokyo Ri. Trzeba to rozchodzić 🙂 Tosty na śniadanie i zbieramy się, bo dzisiaj czeka nas długa wędrówka. Podobnie jak wczoraj, przechodzimy po grobli, a potem, zgodnie z drogowskazem, kierujemy się na przełęcz Renjo.

Po przyjemnym marszu doliną dochodzimy do stromego zbocza na które musimy się wspiąć. Docieramy do płaskiego terenu otoczonego niemal pionowymi ścianami tworzącymi wielki kocioł. Podobnie jak przedwczoraj zastanawiam się jakim cudem uda nam się przekroczyć tę barierę. Ścieżka prowadzi coraz wyżej. Niestety jest słabo oznakowana, a w zasadzie to wcale nie jest oznakowana. Dodatkowo sprawę pogarsza zalegający śnieg.

Podczas podejścia dopada mnie kryzys. Idzie mi się bardzo ciężko. Nie potrafię dobrać tempa do oddechu. Wydaje mi się, że plecak waży tonę. Jakoś doczłapuję się na przełęcz, a ścieżka okazała całkiem spoko. Zaspakajam pierwszą potrzebę, czyli podłączam elektronikę do ładowania. Taaak, tutaj też jest słupek z darmowym prądem (5385 m n.p.m.). Druga potrzeba to jedzenie. Dobrze, że kupiłem rano ciasto. Od tego wspinania, a może z głodu, a może od wysokości, rozbolała mnie głowa. Łykam na wszelki wypadek Opokan, bo długa droga przed nami. To teraz mogę popatrzeć na widoki. Ostatni raz podziwiam wioskę Gokyo i górujący nad nią Mont Everest.

Czas ruszać w drogę, bo najbliższa wioska po drugiej stronie przełęczy oddalona jest o 7,5 km, a w dodatku 1000 metrów niżej. Na szczęście zejście po drugiej stronie przełęczy jest bardzo dobrze przygotowane. Są ułożone schody z kamieni i tylko śnieg trochę przeszkadza. Dotarcie do Lungdhen zajmuje 3 godziny i docieramy tuż przed zachodem.

Zatrzymujemy się w pierwszym napotkanym hoteliku Kyajo Ri Lodge. Warunki są bardzo podstawowe nawet jak na Nepal, ale gospodarze bardzo mili. Ich syn chodzi do szkoły w Namche Bazar, oddalonego zaledwie o kilkanaście kilometrów, ale pokonanie tego dystansu zajmuje cały dzień. Musi mieszkać w internacie i nawet na weekendy nie ma szans wracać do domu. Wraca na dłuższe przerwy w nauce, tak jak teraz jest w domu, bo są nepalskie święta. Jeśli nie oczekujecie luksusów to warto wesprzeć tą rodzinę i zatrzymać się właśnie tutaj. Pokój kosztuje 500 RPN.

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments