Szentendre-Wyszehrad-Donovaly
Po wizji lokalnej za dnia okazuje się, że przy tych zatoczkach na końcu drogi (za wałem) jest teren rekreacyjny. Są miejsca na ognisko. Jest plaża. Ogólnodostępne toi-toi. Prysznice przy których też jest kranik. Można więc zrobić serwis, ale nie da się podjechać blisko więc niezbędny wózek/rower. Po śniadaniu idziemy jeszcze raz do miasteczka. Tym razem uliczki tętnią życiem. Pełno straganów z pamiątkami, kafejek, lodów itp.

Odwiedzamy muzeum marcepana (500 ft/os. – ok. 7 zł). Muzeum to może zbyt szumne określenie. Jest raczej wystawa figur ulepionych z marcepana. Największą atrakcją jest marcepanowy Michael Jackson w rzeczywistych rozmiarach.





Do kampera wracamy promenadą biegnącą wzdłuż rzeki. Sam nie wiem czy wolę to miasteczko w dzień pełne tandetnych pamiątek czy wieczorem ciche i spokojne.

Ruszamy w dalszą drogę. Kolejnym punktem jest Wyszehrad. Nazwa dumna, ale sama miejscowość rozczarowuje. Poza zamkiem na wzgórzu nie znajdujemy tu nic ciekawego. Jest tu kilka niezbyt urokliwych uliczek z restauracjami i to wszystko. Do zamku można podobno dojechać autem lub wspiąć się na wzgórze na piechotę. My jakoś nie mamy ochoty ani na jedno ani na drugie. Zadawalamy się widokiem z dołu.


Jedziemy dalej drogą nr 11 która wije się wzdłuż Dunaju. Mijamy znany nam już Ostrzyhom i stalowym mostem przejeżdżamy nad Dunajem przekraczając tym samym granicę. Podążamy dalej na północ. Docieramy do górskiej miejscowości Donovaly gdzie zatrzymujemy się na nocleg na jednym w wielu parkingów przy wyciągach narciarskich.

Zjadamy kolację zakrapianą węgierskim winem i idziemy spać.
N 48.875244 E 19.224049 (N 48°54’30.87’’ E 019°13’26.57’’) – Donovaly, parking przy wyciągach narciarskich