Na dzisiaj zaplanowaliśmy szlak PR1. Trochę z tym zwlekaliśmy z dwóch powodów. Po pierwsze pogoda nie sprzyjała, a po drugie chcieliśmy trochę złapać kondycji na mniej wymagających szlakach. Z samego rana jedziemy do Achada do Teixeira. Na górze temperatura 4 stopnie. Końcowy odcinek drogi biały oszroniony i bardzo śliski, ale nasz Fiat Panda daje rdę. Ruszamy na szlak, który w zacienionych miejscach okazuje się również oszroniony i bardzo śliski. Musimy uważać.



Docieramy do schroniska Casa de Abrigo i po niedługiej wspinaczce pod górę osiągamy najwyższy szczyt Madery – Pico Ruivo (1862 metry n.p.m.).






Po nasyceniu się widokami schodzimy z powrotem do schroniska. W górę ciągną już tłumy, więc zdążyliśmy w ostatniej chwili, aby jeszcze w miarę swobodnie porobić zdjęcia. Ze schroniska prowadzi główny szlak PR1 do Pico de Areeiro. Pogoda dopisuje, więc ruszamy na szlak. Ścieżka jest bardzo malownicza, a widoki rewelacyjne. Trasa jest bardzo dobrze zabezpieczona i przygotowana. Nie nazwałbym jej szlakiem górskim, a górską autostradą. Technicznie jest bardzo łatwa. Jedyną trudnością może być przygotowanie kondycyjne. Szczególnie osoby, które na co dzień wybierają windę, a nie schody mogą złapać zadyszkę. Jest sporo schodów i przewyższeń. Skoro my 50+ daliśmy radę to inni też sobie poradzą. Tak docieramy po około 4 godzinach na Pico de Areeiro.













Zjadamy zupę pomidorową w barku (4,50 euro) i ruszmy w drogę powrotną. Gdy schodzimy niżej pojawia się więcej chmur. Robi się tajemniczo, co ma swój urok. W połowie drogi powrotnej zaczyna padać lekki deszcz, który towarzyszy nam już do parkingu. Przemoczeni wracamy do Santany. Na dzisiaj wystarczy nam atrakcji. Cała trasa to około 16 km w obie strony i przejście jej zajęło nam ok. 8 godzin.