Wczorajsze doświadczenie pokazało nam, że nie ma co zapuszczać się w wyższe partie wyspy póki wiszą tam chmury. Dzisiaj więc postanawiamy zwiedzić północne wybrzeże wyspy. Przejeżdżamy do São Jorge gdzie zostawiamy auto na parkingu (bezpłatny) przy ruinach St. George. Stąd idziemy ścieżką prowadzącą po klifie obserwując szalejący w dole ocean. Trasa doprowadza nas do, jak nam się wydaje, starej przystani na skalistym cyplu o który z impetem rozbijają się fale. Aby nie wracać tą samą drogą wspinamy się ścieżką w górę klifu i tak docieramy do Cabo Aéreo Café. Stąd już asfaltem przez miejscowość São Jorge wracamy na parking. Po drodze zaglądamy jeszcze do barokowego kościoła Capela de São Pedro z pięknie zdobionym ołtarzem.








Jedziemy dalej na zachód drogą ER101 przy której znajduje się punkt widokowy Miradouro da Beira da Quinta. Warto zatrzymać się tu na kilka fotek.


Kolejnym punktem jest hotel Pestana Quinta Do Arco w miejscowości Arco de São Jorge, w którym znajdują się różane ogrody (wstęp 5 euro). Jednak jest jeszcze zbyt wczesna pora roku i róże dopiero są sadzone i przygotowywane do sezonu.Jedziemy więc na pobliski punkt widokowy Pequeno Miradouro do Arco de São Jorge. Po nasyceniu się widokami ruszmy do São Vicente. Tutaj pogoda się załamuje. Wieje tak, że ledwo można utrzymać się na nogach. Do tego co chwilę pada.

Idziemy więc na obiad do baru Panoramik Ocean gdzie za 7 euro od osoby można jeść ile się chce tzw. szwedzki stół. Nas jedzenie jednak nie zachwyciło. Dania były letnie, a wybór niezbyt duży. Najedzeni jedziemy dalej do Seixal zobaczyć sławną czarną plażę. Po wakacjach spędzonych na Islandii, gdzie są prawdziwe czarne plaże, ta zupełnie nas nie rusza. Za to bardzo podobał nam się szalejący ocean po drugiej stronie falochronu.


Ponieważ pogoda jest jaka jest i zbliża się zmierzch kończymy tutaj dzisiejsze zwiedzanie i wracamy do Santany.